Listopad to specyficzny miesiąc. Z dnia na dzień robi się zimno. Tak jakby przyroda integrowała się z ludźmi, dając im świetna otoczkę do tego co dzieje się na około. Chodzi mi konkretnie o bardzo w Polsce mocno obchodzony Dzień Wszystkich Świętych . Mimo, że z założenia jest to święto radosne, mające nas – katolików – nakłonić do przemyśleń na temat życia wiecznego, przypomnieć o tych wszystkich którzy się tam znaleźli, w Polsce jest to często dzień przypominający ponowną żałobę. Tak bardzo skupiamy się wówczas na tym, że straciliśmy kogoś bliskiego, że zapominamy, iż wg naszej religii jest on gdzieś gdzie jest mu najlepiej. Coraz popularniejsza staje się w publikowana w dniu pierwszego listopada księga kondolencyjna. Wynika to z faktu, że wielu z nas ma poczucie ,że wielu rzeczy nie zdążyło powiedzieć ukochanej osobie. I to nawet po latach wracają nam myśli które chcielibyśmy przekazać. Stąd pomysł tworzenia czegoś takiego jak księga kondolencyjna. Księga kondolencyjna ma nam pozwolić ubrać w słowa myśli jakie krążą nam po głowie w związku z osobą która odeszła. Niekiedy nie jesteśmy tego w stanie zrobić tuż po jej odejściu, i nasze uczucia ubieramy w myślach nasze uczucia w słowa które najlepiej je oddadzą. Ponadto bywają także takie historie kiedy dowiadujemy się po długim czasie, że nasz przyjaciel ze studiów, pierwszy mentor, wykładowca lub sąsiadka z lat dzieciństwa już są po tamtej stronie. Księga kondolencyjna to sposób aby powiedzieć rodzinie i znajomym, że pamiętamy, że ta osoba jest wciąż nam bliska. Znamy przecież takie stwierdzenie, że „nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych”. Śmierć nie jest najprostszym z tematów. Nie jest nawet trudnym. Jest tematem którego nie porusza się bez potrzeby. Nie mówi się o nim nawet kiedy należy. Boimy się odchodzenia. Boimy się myśleć w sposób radosny, że wg naszej wiary ta osoba jest już w lepszym miejscu. Dotarła do celu. www